>
Menu główne:
Dalej: str 3
Szczególną osobą był Jan Suwalski. Widząc, że w nowej dzielnicy przybywa mieszkańców, a społeczność lokalna potrzebuje miejsca, gdzie będzie gromadzić się na modlitwie, ofiarował ziemię, na której ze składek mieszkańców powstał niewielki kościółek wraz z parafią katolicką pod wezwaniem św. Jana Chrzciciela. Działka była położona w centrum nowego osiedla, zatem wszyscy mieli blisko do świątyni. Powstał też komitet dla budowy znacznie większego kościoła. Jan Suwalski poświęcił wiele czasu i pracy powstającej parafii, zwracając przy okazji uwagę, by wokół
kościoła tworzyło się godne sąsiedztwo. Nowy okazały kościół poświęcił 30 listopada 1930 roku biskup łódzki Wincenty Tymieniecki. W tym czasie rodzeństwo Suwalskich miało już swoje dzieci i wnuki. Walerian miał dwie córki, Teofil dwóch synów, Hieronim, Jan i Bronisława byli bezdzietni. Maria wyszła za mąż za Józefa Tomaszewskiego urodzonego w Turku, syna Tomasza -
bliskość z kościołem odbywały się tam uroczystości parafialne oraz święta lokalnej społeczności. Wynajmowano także lokale. Wśród lokatorów był kościelny – Józef Matczak i Jan Myczke, który na parterze prowadził kolekturę.
Jan Suwalski zajmował się bednarstwem i stolarstwem, służąc mieszkańcom osiedla umiejętnościami swojego warsztatu. W gospodarstwie Marii, która wyszła za mąż za Józefa Tomaszewskiego, powstała olejarnia, skupująca od
okolicznych rolników rzepak. Rodzina Tomaszewskich była szanowana wśród sąsiadów, ponieważ nigdy nie odmawiała prośbom o pożyczkę czy radę.
Spokojne życie rodziny Suwalskich przerwał wybuch II wojny światowej. Jan Suwalski, który razem z siostrą Bronisławą mieszkał w domu przy Artylerzystów 1/3, został wyrzucony przez Niemców do przybocznego warsztatu i pralni. Miał odtąd być dozorcą. W domu umieszczono siedzibę NSDAP, ponieważ był to wolnostojący i okazały budynek, co chroniło Niemców od możliwych podsłuchów. Jan Suwalski wojnę przeżył dzięki umiejętności radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Pomimo wielu trudności nie odmawiał też pomocy innym. Po wojnie nie doczekał się niestety zwrotu majątku. Nowa komunistyczna władza zabrała mu budynek i utworzyła w nim przedszkole. Także ta sytuacja nie załamała Jana Suwalskiego. Żył problemami całej rodziny, a nie mając potomstwa, całą swoją uwagę zwrócił na dzieci rodzeństwa. Jednym z tych, o których się troszczył, była rodzina Jana Konstantego Tomaszewskiego, syna Marii, która zmarła w 1942 roku. Był on dobrze wykształconym nauczycielem, biegle posługiwał się niemieckim, rosyjskim i francuskim. Przed wojną Jan Konstanty zarządzał gospodarstwem i olejarnią rodziców, która zatrudniała lokalnych Niemców i Polaków. Potem pracował w łódzkich przedsiębiorstwach. Uczył także dzieci okolicznych niemieckich gospodarzy czytania i pisania. Chętnie też działał społecznie w Sodalicji Mariańskiej i wygłaszał w kościołach referaty.
Dalej: str 3